sobota, 13 października 2012

Assassin's Creed II

   Na początek napiszę, że warto przejść pierwszą część ze względu na historię. Trudno wczuć się w grę jeśli nie wiadomo o co chodzi. 



   W tej grze każdy znajdzie coś dla siebie. Jest tu akcja, przygoda, możliwość rozbudowania willi i okolicznych budynków oraz zbieranie przedmiotów.
   Każdy nowy budynek przyciąga więcej turystów, a co za tym idzie przynosi zyski. Jest to bardzo łatwy zysk dla tych, którzy nie lubią się przemęczać. Wśród tych budynków są też sprzedawcy, u których można kupić lub ulepszyć broń czy stój. Ale jeśli ktoś chce strój Altaira z jedynki musi się trochę pomęczyć rozwiązując kilka niełatwych zagadek. Niestety są też błędy. W jednej z zagadek, które są niestety na czas, utknęłam gdzieś za teksturą. Musiałam wczytać grę a dawno nie zapisywałam. Poza tym skakanie po budynkach jest bardziej precyzyjne niż w poprzedniej części ale i tak nie zawsze skaczę tam, gdzie bym chciała. Za to walka jest bardzo przyjemna i widowiskowa. Płynne i szybkie ruchy. Aż się chce popatrzeć zamiast grać.
   Grafika jest przyjemna dla oka. Jest tak dużo szczegółów, że nawet jeśli są jakieś niedoskonałości to ich nie widać.


   Nie licząc misji na czas to gra jest całkiem łatwa. Może nawet zbyt łatwa, ale co kto lubi. Do pomocy mamy na przykład kurtyzany, które rozpraszają strażników i rzezimieszków, którzy pomagają nam w walce lub uciec przed pościgiem. Obydwoje pojawiają się oczywiście dopiero po wykonaniu odpowiednich misji. Można schować się w gromadce spacerujących ludzi. A jeśli chcemy odwrócić uwagę wszystkich w okolicy, po prostu trwonimy pieniądze rozrzucając je po placu.  No i zapomniałam o młodym Leonardo da Vinci, który naprawia i ulepsza nam broń w trakcie zadań.
   Tak więc podsumowując, Ubisoft jak zwykle stworzył grę z kilkoma drobnymi błędami ale za to bardzo ciekawą fabułą i dobrą grafiką. Niestety robi też dużo ułatwień w kontynuacjach ale to dla niektórych również zaleta. W razie pytań czekam na komentarze.



piątek, 14 września 2012

Demon's Souls


   Ludzie podobno nie lubią trudnych gier. Przecież to jest frustrujące kiedy ciągle giniesz i musisz całą mapę przejść od początku, znowu te same moby bić. A przecież gra powinna być przyjemna. To ma być rozrywka! A jednak. Niektórzy wolą zasłużyć sobie na trofeum (teraz trofea dostaje się głównie za przejście misji...) Demon’s Souls jest uznawana za jedną z najtrudniejszych gier i wbrew temu co twierdzą niektórzy, właśnie dlatego zbiera wysokie oceny. Przyjżyjmy się zatem co jest w tej grze takiego, czego nie ma w innych:
   Gra jest płynna, nie licząc jednego miejsca, gdzie przelatuje nam nad głową smok. Walka jest trudna ale bardzo satysfakcjonująca. Zwykle kiedy się ginie to wścieka się na grę i wyłącza ją na miesiące. Tutaj walka jest tak precyzyjna, że jak zginę to mogę się wściekać tylko na siebie. I nadal mam ochotę zagrać bo tym razem na pewno mi się uda!
   Jest to gra akcji przez co nie ma misji, jest tylko jeden cel. Historia jest dosyć ciekawa ale trzeba uważnie słuchać, bo żeby ją poznać  trzeba rozmawiać z ludźmi. Zupełnie jak w prawdziwym życiu. Ma też jak w grach RPG coś w rodzaju azylu (Nexus), gdzie można sobie naprawić broń, kupić czary itp. Czym więcej ludzi uwolnisz podczas swoich podróży, tym więcej będziesz ich miał w Nexusie. Tylko trzeba uważać ponieważ jest wśród nich czarna owca!

   W Nexusie masz 6 portali w tym 5 aktywnych. Każdy z nich ma 3 bossów. I każdy z nich jest trudny i trudniejszy. Są szybcy i wielcy, a Ty znajdujesz się akurat w tunelu, na środku placu bez możliwości schowania się i nawet czasem z przeszkodami, co utrudnia jednoczesne bicie i unikanie ciosów. Jedyna waluta w grze to Dusze, które można zamieniać dosłownie na wszystko: na czary, na bronie lub ich ulepszenie, na zbroje, leczenie itp. A najgorsze jest to, że nawet jeśli przechodzisz mapę setny raz to i tak zwykły mob może Cię zabić a wtedy jeśli zginiesz drugi raz i nie zdążysz odzyskać tamtych dusz, tracisz je bezpowrotnie.
   Poziomu trudności nie można wybrać ale jest Tendencja. Jeśli jest Biała to gra jest łatwa jeśli mogę tak napisać, nie ma wtedy niespodzianek. Zmienia się gdy grasz jako człowiek i zginiesz, ewentualnie w święta typu Halloween. Czym częściej giniesz będąc w ludzkiej postaci tym ciemniejsza jest Tendencja. Gdy będzie Czarna pojawiają się Black Phantoms, które mają więcej życia i są silniejsze niż zwykłe moby ale wyrzucają więcej rzeczy. Poza tym jeśli jesteś w ludzkiej postaci, może odwiedzić Cię inny gracz jako Black Phantom niezależnie od Tendencji.
   Jak na ironię piszę o samych wadach a zachwalam grę. Ale na prawdę ten poziom trudności to jest zaleta. W końcu co daje większą satysfakcję: trofeum za obejrzenie filmiku lub przejściu gry, gdzie nawet się nie zadrasnąłeś, czy zabicie bossa po wielu wylanych łzach czy rzucanych padach? From Software na prawdę się postarali, bo skupili sie na najważniejszych aspektach gry. Klimacie, płynności walki i poziomie trudności. To połączenie stworzyło dark fantasy, które nie ma sobie równych.

   O szczegółach nie chcę tutaj pisać bo takie rzeczy powinno się odkrywać podczas gry. Ja tylko piszę dlaczego warto w nią zagrać.

poniedziałek, 3 września 2012

Rozmyślanie


   Zastanawialiście się kiedyś dlaczego grają głównie mężczyźni, a jeśli kobiety grają to tylko w gry o sprzątaniu, gotowaniu, farmie itp? Wiele lat mi to zajęło ale już wiem. Chodzi o prymitywne instynkty! Tylko mi się tu nie obraźcie bo mam namyśli i kobiety i mężczyzn. Tak jak mężczyzna musiał się wykazywać siłą, rywalizować z innymi, tak kobieta musiała dbać o dom i rodzinę. Tak zostało do dzisiaj. Różnica jest taka, że mężczyźni rywalizują w grach. U kobiet się niewiele zmieniło poza tym, że zaczęły też pracować. Ale instynkt u nas został. Dowód jest taki, że biorą sobie duże dziecko za partnera bo to znaczy, że są gotowe na założenie rodziny. Takim dużym dzieckiem trzeba się zajmować, sprzątać po nim, karmić. A ponieważ kobieta musi też pracować, instynkty nam się zmieniają więc jako te, które też muszą zdobywać pożywienie czy pieniądze, też zaczynamy grać. Czyli podsumowując: ci, którzy polują na zwierzęta lub pieniądze czyli kiedyś mężczyźni ale coraz cześciej również kobiety, teraz grają w „męskie gry” a ci, którzy zajmują się domem czyli głównie kobiety wolą pograć w to, co powinny potrafić robić najlepiej. W Simsach przynajmniej mogą zmusić swojego męża do sprzątania i zabronić mu grać! HA!

Czas pokazać kto tu rządzi!


   Czy znudziło Wam się patrzenie jak Wasz partner leży do góry brzuchem i gra, podczas gdy Wy sprzątacie jego brudne skarpety i gotujecie dla niego obiad? W takim razie proponuję zamówić pizzę, wziąć drugiego pada i zagrać z nim! Na początek polecam Motor Storm Pacific Rift. Są to nietypowe wyścigi. Nietypowe ponieważ nie jeździcie po nudnym torze wyścigowym. Tutaj macie do wyboru 2 lub 3 odnogi  w jednym wyścigu, a którą wybierzecie zależy od refleksu. Dlatego warto nauczyć się trasy na pamięć. Wygońcie partnera.... no nie wiem... do pracy na przykład i spróbujcie swoich sił bez niego. Jak już będziecie gotowe to dajcie mu nauczkę! Poza tym gra jest ciekawa ze względu na róznorodność tras. Od plaży przez dżunglę aż po aktywny wulkan.
   Jeśli nie chcecie wyścigów to może spróbujecie Army of Two. Jest to na prawdę fantastyczna strzelanka. Gra jest tylko na dwóch. To znaczy dwojga. Niby nie różni się niczym od innych tego typu gier ale oprócz zwykłego zabijania masy przeciwników mamy kilka „smaczków”. Poza zwykłym strzelaniem zza osłon jest też opcja back to back czyli osłaniacie swoje tyły. Można również wyrwać drzwi z pobliskiego samochodu i kiedy jedna osoba trzyma tarczę i kieruje postaciami, druga osoba strzela. Są też momenty, kiedy trzeba strzelić w tym samym czasie do dwóch róznych przedmiotów. A jak jest chwila przerwy możecie wspólnie zagrać na karabinach jak na gitarze lub możesz trzepnąć partnera w tył głowy. W grze oczywiście...
   A może wolicie inne klimaty? Polecam Castle Crashers. Jest to gra kolorowa ale nie mniej hardkorowa od poprzedniej. Grać można nawet w cztery osoby więc można zaprosić drugą parę. Jesteście rycerzami i musicie uwolnić cztery księżniczki. I tak albo walczycie z rzygającymi nietoperzami albo uciekacie przed wielkim potworem na srających sarnach. Twórcy mają dość specyficzne poczucie humoru... Gra mimo wszystko jest przezabawna i jednocześnie trudna. Trzeba się wykazać nie tylko refleksem ale i sprytem. Trzeba trochę ożywić szare komórki po wakacjach.
   Wszystkie gry osobiście przetestowałam razem ze swoim mężem dlatego i tylko dlatego je polecam. Powyższe gry nie były testowane na zwierzętach!